To nasze ostatnie dni tutaj. Wybrałem się więc i porobiłem jeszcze trochę zdjęć, które zamieściłem w albumie. Odwiedziliśmy z Agatą także muzeum Nikoli Tesli.
Na sam koniec należałoby podsumować jakoś pobyt tutaj…
Przede wszystkim nie ma tu żadnej wojny, zamieszek itp. jak uważało parę osób, gdy się dowiedzieli, że jedziemy do Serbii :). Wręcz przeciwnie, czułem się tam bardziej bezpieczny niż czasem w Polsce. Gdy szedłem w nocy przez park i stała grupa młodych ludzi, nie bałem się, że zaraz zabiorą mi telefon lub coś z tych rzeczy, oni po prostu się bawili, śpiewali, tańczyli, a jeśli zagadywali, to tylko dlatego, bo chcieli, żeby się do nich przyłączyć. Po alkoholu nie rosła im agresja tylko chęć do zabawy :).
Jeśli chodzi o pracę… to z tego co widziałem, oraz z tego co opowiadali inni studenci to za bardzo się nie przemęczali. Nie chodzi o to, że nic nie robili. Chodzi o to, że zawsze na wszystko mieli czas. Robili sobie częste przerwy w pracy, zawsze chętni porozmawiali itp.
Serbowie są bardzo życzliwi, przynajmniej Ci, których spotkaliśmy my lub nasi znajomi. Zawsze mogliśmy liczyć na ich pomoc. Niektórzy studenci postanowili sobie zwiedzić niektóre kraje bałkańskie za pomocą autostopu. Nigdy długo nie czekali na samochód, który by ich zabrał. Kierowcy byli bardzo mili i bardzo często zdarzało się, że zapraszali ich na kawę lub herbatę i sami za to płacili.
Trochę ciężko u nich z porządkiem. Belgrad nie jest zbyt ładnym miastem. Oczywiście jak w każdym mieście są tu miejsca, które warto odwiedzić (np. Kalamegdan czy Zemun). Ludzie tutaj nie są przyzwyczajeni do utrzymywania porządku na ulicach. Niby są tu kosze (a nawet kontenery) przy drogach, ale wiele osób z nich nie korzysta.
Niewielki problem jest też z ruchem drogowym. Otóż kierowcy bardzo lubią trąbić. Jak tylko mają okazję, to w klakson. Z byle powodu. Trzeba też uważać na przejściach dla pieszych. Tu chyba nie ma przepisu, że pieszy ma pierwszeństwo lub, że jeśli na pasach jest pieszy to samochód nie może na nie wjechać. Tutaj jest tak, że jeśli kierowca stwierdzi, że istnieje możliwość ominięcia pieszego na pasach, albo zdąży przed nim to trzeba spróbować. Podczas mojego pobytu w Belgradzie, jeśli ufałbym zielonemu światłu ok. 4 razy wpadłbym pod samochód. Na szczęście zawsze zdążyłem się cofnąć :).
Z parkowaniem też mają problemy. Często się zdarza, że idzie sobie człowiek chodnikiem i nagle koniec trasy bo chodnik jest zastawiony samochodami tak, że się nie da przejść.
Serbowie mają trochę ciężką sytuację gospodarczą. Absolwent uczelni technicznej po studiach zarabia ok. 300 – 400 Euro w stolicy Serbii, poza stolicą oczywiście mniej. Przy czym ceny wynajmu mieszkania czy ceny w sklepach są zbliżone do cen w Warszawie.
Podsumowując: W Belgradzie spędziliśmy naprawdę wspaniałe dni, poznaliśmy super ludzi z całego świata i poznaliśmy ich kulturę :)