Pociągiem dojechaliśmy do miejscowości Bar. Spacerkiem udaliśmy się nad morze. Niesamowite wrażenie zobaczyć Adriatyk i palmy :). Plaże tam są niestety bardzo kamieniste. Trudno było wejść do wody. Po południu postanowiliśmy udać się dalej na północ wzdłuż wybrzeża. Pojechaliśmy do Budvy.
Budva jest to typowo turystyczna miejscowość. Po godzinnym spacerze ulicami miasteczka znaleźliśmy pole kempingowe gdzie się rozbiliśmy z naszym własnym namiotem kupionym u Chińczyków za 60 zł. Po załatwieniu wszystkich formalności z właścicielem pola namiotowego wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
W Budvie można spotkać każdego rodzaju plażę. Od kamienistych (aż ciężko dostać się do morza) po takie piaszczyste jak bywają nad naszym Bałtykiem. Samo morze jest niesamowite. Nie ma tam za bardzo wiatru, więc i fale są nie wielkie. Woda jest niesamowicie czysta. Płynący człowiek nie czuje już dna pod nogami, ale nadal je widzi:). Adriatyk jest bardzo słony. Woda tam jest tak gęsta, że nawet ja, mając problemy z pływaniem bez problemu utrzymywałem się na wodzie.
Wzdłuż całego wybrzeża rozmieszczone są liczne knajpki. Ceny jak w Poznaniu na rynku. Czyli nie drogo jak takie morze. Można tam było skorzystać z licznych atrakcji przygotowanych dla turystów. Ciągle ktoś nas zaczepiał proponując nam np. wycieczki statkiem wokół pobliskich wysp. Wynajem motorówki, skutera wodnego lub nart wodnych. Można też było polatać sobie na wielkim spadochronie doczepionym do motorówki.
Co nas bardzo zdziwiło… W Czarnogórze mieliśmy wielki problem z wymianą serbskich dinarów na euro. Znaleźliśmy tylko jeden bank, który dokonał nam wymiany.
Maciek