Planowaliśmy wracać pociągiem, tak samo jak przyjechaliśmy, ale okazało się, że z Budvy kursują bezpośrednie autobusy do Belgradu co nam się spodobało. Autobusy w Serbii i Czarnogórze są nieco droższe od pociągów, ale po uwzględnieniu kosztu związanego z dojazdem na pociąg wyszło nam na to samo. Trochę się obawialiśmy, że przyjedzie jakiś stary rzęch, będzie tłoczno i niewygodnie. Przyjechał jednak bardzo ładny autobus, klimatyzacja, telewizorki, wygodne fotele i mało ludzi. No i pojechaliśmy. Droga znad wybrzeża do Podgoricy (stolicy Czarnogóry) wiedzie przez góry. Czuliśmy się jak w filmie. A jednej strony szosy skały, z drugiej przepaść. Pełno serpentyn i niesamowite widoki. Aż dech zapierało (częściowo ze strachu). Jedziemy, jedziemy i tu nagle stoimy. Autobus się zepsuł. Po 10 minutach na szczęście ruszył. Dojechaliśmy do jakiegoś miasteczka na stację. Pasażerowie wsiedli i autobus nie rusza. Okazało się, że ma coś z rozrusznikiem. Wiecie jak ruszył? Na popych! Wszyscy faceci musieli go razem pchać. Super widok :) Gdy dojechaliśmy do Podgoricy, przyjechała policja, bo kilka dziewczyn zadzwoniło, że jedziemy popsutym autobusem. Policjanci sprawdzili papiery, pogadali z kierowcą i nas puścili. Dziewczyny poprosiły o zwrot kasy za bilety i wysiadły. Maciek i ja stwierdziliśmy, że w tych górach autobus przeszedł taki test na układ hamulców i kierowania, że nie ma się czego bać. Wprawdzie tuż po wyjechaniu z Podgoricy sam z siebie spadł na mnie karnisz z zasłonką, co sprawiło, że poczuliśmy się trochę jak w czarnej komedii, ale później było już spoko. Jechaliśmy bardzo długo, gdyż większość dróg nie pozwalała na rozwinięcie większej prędkości niż około 60km/h. Na miejscu byliśmy dokładnie o czasie.
Agata
Autobus to była bardzo dobra decyzja. Nigdy jeszcze nie miałem okazji jechać takimi drogami, podziwiać takich widoków i pchać autobusu :)
Autobus był sprawny, po prostu nie zapalał, a kilka dziewczyn zrobiło z tego aferę. W sumie nic poważnego. Droga powrotna do Belgradu była bardzo przyjemna.
Maciek